sobota, 14 czerwca 2014

Cena zwycięstwa. Rozdział 49




Rozdział 49
Przyszłość
1 lipca 1999

Te ostatnie kilka tygodni były wspaniałe dla nich obojga. Ona i Draco stworzyli razem wiele wspomnień, których żadne z nich nigdy nie zapomni. Wspomnień, które on będzie mógł przywołać kiedy będzie musiał wyczarować patronusa. Wiedziała, że on nigdy nie zapomni – i może ona też nie – tego uczucia kiedy wygrał z gryfonami w meczu o Puchar Quidditcha. Ginny była załamana. I może było to niewłaściwe, że nie kibicowała swojemu domowi i przyjaciółce, ale znów założyła srebrną spinkę z zielonymi kamieniami, a jej oczy przez cały mecz trzymały się Draco. On też o tym wiedział. Patrzył prosto na nią kiedy Znicz pojawił się tuż przed jej twarzą. Na początku tego nie zauważyła, w przeciwieństwie do niego. A potem już wszyscy to widzieli. Później, Pokój Wspólny gryfonów pogrążony był niemal w żałobie i cieszyła się, że ma powód by stamtąd zniknąć. Poszła do Pokoju Życzeń gdzie miała nadzieję spotkać Draco. Jak się okazało, był tam, i razem świętowali zwycięstwo.

- Nie powinieneś być ze swoim domem? – zapytała, skrycie zadowolona.
- Byłem. – powiedział cicho – Ale to z tobą chciałeś świętować.

Chyba po raz pierwszy w całym jej życiu tak bardzo zależało jej na meczu Quiditcha. I chyba już nigdy się to nie stanie. Ale tak naprawdę, nie chodziło tu o Quidditch.

Wspomnienia…

Teraz jechał ze Ślizgonami, a ona znalazła sobie osobny przedział. Przez te ostatnie kilka godzin chciała być sama, zanim już na dobre skończy się jej przygoda z Hogwartem. Dostała pracę w Ministerstwie i same Wybitne na OWTMach. Draco zdał wszystkie przedmioty na Zadowalający, a eliksiry, transmutację i obronę przed czarną magią na Wybitny. Nie mogła pojąć tego, że pomimo ogromnej kary, jaką musiała zapłacić jego rodzina, nadal mięli wystarczająco dużo pieniędzy by ich syn żył nie pracując, ale zdecydowała, że to nie jej sprawa. Zawsze pozostaną pomiędzy nimi sprawy, o których nie będą rozmawiać, bo tylko w taki sposób ich relacja mogła istnieć. To również był powód, dla którego nie mogła ona istnieć.

Była sama w swoim przedziale, spoglądając za okno, obserwując mijany krajobraz. To właśnie robiła przez te kilka godzin jazdy, po prostu patrzyła przez okno. Musiała odgonić łzy kiedy opuszczali stację w Hogsmeade wiedząc, że po raz ostatni podróżuje tą trasą. Nawet teraz, jej gardło było lekko ściśnięte. Nie wiedziała czy to dlatego, że wojna już się skończyła i cały stres i poczucie straty do niej wracały, i chciała jechać sama by odgonić ciemne myśli. Czy może dlatego, że już nigdy miała nie zobaczyć Hogwartu. Lub Draco.

Już nigdy z nim nie porozmawia.

Drzewa za oknem wreszcie zaczęły zwalniać i odwróciła od nich wzrok. Kiedy pociąg wreszcie się zatrzymał, wstała i z pomocą różdżki zdjęła kufer z półki nad siedzeniami. Kiedy odwróciła się w stronę drzwi, zatrzymała się gwałtownie. Draco tam był, przebrany ze szkolnych szat w niemal identyczne, w czarnym kolorze ze srebrnymi wykończeniami. Opierał się o drzwi, które były zamknięte. Jakim cudem nie usłyszała kiedy wchodził? Obserwował ją z takim ciepłem w oczach, jakiego jeszcze nigdy u niego nie widziała.

- Co tu robisz?
- Przyszedłem się pożegnać. – powiedział i przysunął się bliżej. Był tak blisko, że nie tylko słyszała, ale także czuła jego oddech, czuła jego ciepło na twarzy – I ci podziękować. Nie zapomnę tego.

Jego głos był ciepły i wiedziała, że mówił o tym, tym roku, ale także o tej, tej chwili.

- Nawet nie dasz nam spróbować, prawda? – mruknęła.
- Nie mogę. – powiedział miękko – Wiesz, że nie możemy.
- Ale dlaczego? – nie chciała brzmieć na aż taką zdesperowaną. Jej głos załamał się po tych dwóch słowach.
- Zrobiłbym to gdybym mógł. – powiedział – Wiesz o tym. Słuchaj…
- Boisz się.
- Tak, boję się. Nie jestem taki jak ty. Nie jestem gryfonem. Nie mogę po prostu… Nie mogę tego ciągnąć. Jedno z nas musi myśleć racjonalnie i chociaż raz będę to ja. Nie wejdę w to na ślepo. Przemyślałem to, ty również, jestem tego pewien. I oboje doszliśmy to tego samego wniosku.
- Nawet jeśli tego nie chcę?
- Szczególnie jeśli tego nie chcesz.
- Chciałabym… - zaczęła i przerwała.
- Co byś chciała, Hermiono? – zapytał.
- Chciałabym wiedzieć, - powiedziała – co by się stało jeśli byśmy spróbowali.

Był cicho przez dłuższy czas.

- Słyszałaś o życzeniach do spadających gwiazd?
- Tak. – odpowiedziała zdziwiona – Co…
- Następnym razem kiedy spojrzysz w niebo, - przerwał jej – w gwieździstą noc, zażycz sobie, najmocniej jak umiesz, do jakiejkolwiek gwiazdy. Chcę żebyś na nie spojrzała i przypomniała sobie…
I przypomniała sobie ten wieczór kiedy razem patrzyliśmy w gwiazdy i pokazałem ci moją konstelację. I wtedy będziesz wiedziała, że o tobie myślę. Dobrze? – nie pozwolił jej odpowiedzieć – Jeśli chodzi o twoje życzenie… wiesz. Wiesz co by się stało. Ale nie myśl o tym. Zapomnij o tym. Zapomnij o tym wszystkim… po prostu pomyśl o sobie i o mnie, o tej chwili. Odpuść całą resztę tak jak nauczyłaś mnie bym odpuścił moją przeszłość.

I nagle jego usta były na jej. Delikatnie, nie biorąc, ale dając. Oddając całą łagodność, z jaką traktowała go przez ostatni rok. Smakował jak sól i morze, ale może były to tylko jej własne łzy, płynące po jej twarzy. Czuła desperację kryjącą się za tym pocałunkiem. Tak samo jak wdzięczność. I otworzyła dla niego usta, pogłębiając pocałunek, ciesząc się nim, wiedząc, że będzie to ich ostatni.

Odsunął się. Spojrzała na niego, czując się trochę oszołomiona.

Jeszcze raz ją pocałował, tym razem w czoło, i uśmiechnął się.

- Do widzenia, Granger.
- Do widzenia, Draco. – powiedziała, próbując opanować drganie głosu.

A potem zniknął i tym razem, to naprawdę był koniec.

Tak po prostu.

~-o-~

Kiedy samotnie wyszła z pociągu, wszyscy tam byli. Weasleyowie. Nawet Bill i Fleur, nawet Percy i Audrey. Kątem oka widziała biegnącą Lunę i Georga łapiącego ją w talii, przytulając mocno. Stali tak, jego broda na jej głowie, jej ręka na jego klatce piersiowej, ale Hermiona była zbyt zajęta patrzeniem się na kogoś innego.

Ron tam był, stojąc obok Harry’ego, patrząc prosto na nią. Czuła jak mocno jej serce bije, kiedy powoli do niej podchodził. Ginny nagle ją porzuciła.

- Hej. – powiedział z uśmiechem, który podnosił jej serce do gardła – Jak było? Tęskniliśmy za tobą.

Nie napisał nawet raz. Nie myślała o nim – tak naprawdę – od tygodni. Ale tu i teraz, nagle, wszystko, co do niego czuła, powróciło. Uśmiechał się, jego oczy błyszczały, a jego głos był wesoły. W jakiś sposób się uleczył. I kiedy zdała sobie z tego sprawę, jej serce niemal podskoczyło z radości. Obok niego, Harry wyglądał na bardziej zrelaksowanego niż kiedy widziała go kilka miesięcy temu. Nagle poczuła ogrom miłości do nich obu i musiała zwalczyć łzy gromadzące się pod powiekami. Nareszcie jej najlepsi przyjaciele do niej powrócili.

- Było w porządku. – powiedziała – Nawet lepiej.
- Zawsze kochałaś szkołę.

Objął ją ramionami w talii i przyciągnął do siebie. Nie poczuła niczego, żadnego ciepła, ale kontakt był dziwnie uspokajający.

- Wszyscy przyszli tylko dla nas? – zapytała, rozglądając się.
- Nie zwracaj na nich uwagi. – wyszeptał z ustami nagle blisko jej ucha – Ja jestem tu tylko dla ciebie.
- Ginny to twoja siostra.
- A ty jesteś moją dziewczyną. – powiedział, biorąc jej rękę w wolną dłoń i stykając ich czoła – Lub będziesz, pewnego dnia, kiedy będziesz gotowa. Jeśli… jeśli nadal chcesz nią być. – powiedział niskim głosem i dodał – Przepraszam.
- To nie była twoja wina. – powiedziała i zdała sobie sprawę, że wierzy we własne słowa. Kiedy to się stało? – Wtedy, ja też nie byłam na to gotowa.

Wtedy… Czy to naprawdę było tylko rok temu? Czuła jakby minęło dużo więcej czasu.

- Więc… - uśmiechnął się do niej – Jest już zapóźno…? Czy może myślisz, że możemy spróbować. Ja jestem gotowy.
- Ja też.

I wtedy ją pocałował, delikatnie, w czoło. Nie było ognia, nie było ciepła. To było jak prezent, jak przeprosiny, obietnica czegoś więcej. Nie przypominało to ich pocałunku podczas Bitwy. To był świeży początek.

George zagwizdał i jak przez mgłę usłyszała jego głos.

- Nareszcie! Długo ci to zajęło!

Rozpoznała śmiech Harry’ego i Ginny też coś powiedziała. Nawet kiedy się odsunęła by pokręcić głową w ich stronę, nie mogła pozbyć się szerokiego uśmiechu.

To był długi rok. Czasami wesoły, czasami trudny i zdecydowanie pełen niespodzianek. Ale ten rok dobiegł końca. Przyszedł czas by spojrzeć w przyszłość.

Więc spojrzała na jej dłoń w dłoni Rona i powiedziała, bardziej do świata niż do siebie:
- Zróbmy to.

Ron uśmiechnął się do niej i powtórzył.
- Tak, zróbmy to.

~-o-~


Tej nocy, gwiazdy błyszczały na tle czarnego nieba. Tak jasne jak ich przyszłość.

***

CZYTASZ = KOMENTUJESZ



Rozdział niesprawdzony! Obiecuję, że zrobię to po powrocie z pracy. Nope, już zrobione! :D
Płakałam pisząc to, serio. Czy todziwne, że trochę nienawidzę Rona? To już ostatni rozdział Dramione w tym opowiadaniu. Został jeszcze tylko epilog. Jak myślicie, o kim? 
Mam nadzieję, że wam się podobał! Ja już lecę do pracy, bo się spóźnię (as always...). Jeśli to czytasz, napisz w komentarzu słowo 'cytryna'. Dziękuję z góry.
Miłego dnia!

xoxo
Lexie

14 komentarzy:

  1. Cytryna !

    Ale że już koniec ? Szkoda, bo opowiadanie jest imponujące, tyle emocji, i uczuć targało mną gdy to czytałam. Gratuluję ukończenia, czekam na epilog i mam cichą nadzieje że to jeszcze nie jest koniec Twojej twórczości.

    Dziękuję za miłe chwile, i serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za cytrynę! :D
      Jeszcze nie koniec. Chociaż tylko jeden rozdział został :/
      Co do mojej twórczości, nadal mam zamiar tłumaczyć, w miarę możliwości. I właśnie założyłam bloga, na którym będzie można poczytać moje opowiadania. Link możesz znaleźć w belce u góry pod nazwą 'Damned Hearts'. Zapraszam!

      Dziękuję za wszystkie miłe słowa.

      xoxo
      Lexie

      Usuń
  2. piekne! Wzruszylam sie, kiedy to czytalam. Mam nadzieje, ze niedlugo dodasz cos nowego. Szkoda tylko, ze to ostatnie Dramione.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też płakałam :) Niedługo możesz podziewać się nowego, ostatniego rozdziału 'The Cost of Victory' oraz jednej miniaturki.

      Pozdrawiam,
      Lex

      Usuń
  3. I się rozpłakałam. Szkoda, że to ostatnie Dramione...
    Tak piękne.
    Liczyłam w ich przypadku na happy end.
    Mimo wszystko cudowne tłumaczenie.
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też do końca liczyłam na happy end, ale mimo to cieszę się, że jednak jest kanonowo. Nie wiem dlaczego... :/
      Dzięki za przemiłe słowa.

      xoxo
      Lexie

      Usuń
  4. Wzruszyłam się. Naprawdę. O wiele łatwiej jest mi ronić łzy na filmach niż czytając, ale to naprawdę mnie wzruszyło. No i to ostatni rozdział z Dramione! Nie wiem co teraz zrobię ze swoim życiem. Normalnie wzięłabym się za naukę, ale teraz... Będę musiała znaleźć sobie inne produktywne zajęcie.
    Zapewne nie skomentuję następnego rozdziału z braku wątku moich ulubionych bohaterów, więc piszę teraz.
    Przede wszystkim chciałam ci podziękować za przetłumaczenie tego opowiadania. Jest to jedno z najlepszych jakie czytałam przez cały ten czas. Naprawdę nie często trafia się coś takiego, z czym zostajesz do końca i co nie zmienia swojej cudownej formy w trakcie rozwoju fabuły. No i koniec był bardzo zadowalający, nawet jeżeli nie doszło do tego co zazwyczaj pojawia się w opowiadaniach tego typu.
    Jestem pod wrażeniem cierpliwości i wytrwałości. Ja czytając angielskie historie jestem zmęczona po kilku rozdziałach. Czym więc musi być czytanie, tłumaczenie i korekta...
    Cieszę się, że miałam przyjemność śledzić ten blog. Będę teraz zaglądać tu zapewne rzadziej niż do tej pory ale będę. Z uwagi na miniaturki i z nadzieją na kolejny duży i dobry projekt.

    No, tymczasem. Pozdrawiam cię serdecznie i życzę kolejnych sukcesów takich jak ten :)
    Twoja oddana
    Skirnir

    Och... No i oczywiście Cytryna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to się popłakałm czytając twój komentarz :*
      Po pierwsze, dzięki za cytrynę! Dzięki za przemiłę słowa. Cieszę się, że komuś również tak bardzo podoba się ta historia.
      Wierz mi, moja cierpliwość nie raz gdzieś znikała, zapewne imprezując na Ibizie z wytrwałością :D Ale to czytanie właśnie TAKICH komentarzy pomaga. Dziękuję!
      Btw, jeśli czytasz coś dobrego po angielsku to daj mi linka! Napisz gdziekolwiek na blogu lub tweetnij do mnie :)
      Dzięki, że we mnie wierzyłaś, bo ja sama nie raz wątpiłam.

      xoxo
      Lexie

      Usuń
  5. Wzruszający!
    Jak tak czytam to opowiadanie to mak wrażenie ze byłoby ono swietna kontynuacja na prawdę!
    Cieszę się, ze podjelas sie tego trudnego zadania i opublikowalas to opowiadanie po Polsku dla nas!
    Rozdział wciągający:)
    Cóż czekam na epilog i mam nadzieje, ze nas tak szybko nie zostawisz.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za przemiłe słowa :) i komentarze, i wsparcie przez tak długi czas. Bez ciebie nie dałabym rady!
      Nie bój się, szybko chyba nie zniknę. Cóż tu ukrywać... spodobało mi się :)

      xoxo
      Lexie

      Usuń
  6. Ojejku. Jejku. Jejku. Jejku.
    Smutne.
    Ja nie chcę, żeby to tak się skończyło.
    Byłam przygotowana na wielki, wybuchowy, rozbrajający "Happy end".
    No cóż. Pozostało mi tylko czekać na epilog.
    Mam nadzieję na jeszcze więcej Twoich tłumaczeń.

    Pozdrawiam,
    Swish

    Ach... I jeszcze cytryna :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wzruszający, niesamowicie wzruszający! Nie potrafię powstrzymać łez.
    Znowu nie wiem co napisać, chyba naprawdę mam bardzo ubogie słownictwo ;)
    Jest 2 w nocy. Powinnam już dawno spać. Został tylko epilog, a ja po prostu boję się zacząć go czytać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam o cytrynie ;) Dobrze, że nie o cebuli ;)

      Usuń
    2. No i miałam rację, że się bałam. Jestem chyba głupia, bardzo, bardzo głupia, ale naprawę wierzyłam w "happy end" dla Draco i Hermiony. Chociaż to nie jest dobre słowo.
      Jestem normalnie wrakiem emocjonalnym. Coś chyba naprawdę jest ze mną nie tak, pora na specjalistę. Tak wierzyłam, że w epilogu będzie coś Dramione, no idiotka wierzyła wbrew wszystkiemu i nic...
      I napisałbym "nie, to wcale nie jest dziwne, że trochę nienawidzisz Rona, nie martw się", ale, no kurczę, ja mam czasem tak samo, a ja sama jestem dziwna, więc to nie wielkie pocieszenie. Dziwne, uczucie, bo naprawdę go bardzo lubię, o wiele bardziej niż chociażby Harry'ego, ale te wszystkie Dramione, w których występuje jako totalny dupek, spaczyły mi jego obraz i taka ot ambiwalencja do jego osoby.
      Cała historia była taka smutna, tak niesamowicie przykra i jeszcze to uczucie "Draco! Ty dupku! Miałeś spróbować! Jak mogłeś?! Jak mogłeś?!".
      "I know someday you'll have a beautiful life,
      I know you'll be a star
      In somebody else's sky, but why
      why
      why can't it be, why can't it be mine..."

      Usuń

Calliste Bajkowe szablony