sobota, 21 czerwca 2014

Cena zwycięstwa. Rozdział 50 - EPILOG




To początek

Siedziała ze skrzyżowanymi nogami na trawniku przed Norą, jej głowa odchylona do tyłu by złapać ostatnie promienie popołudniowego słońca. Jej długie włosy opadały na plecy jak ruda kurtyna. Były w nieładzie. Kąciki jej ust były wykrzywione w dół, a oczy szczelnie zaciśnięte by osłonić się od mocnego słońca. Ginny wyglądała na zamkniętą w sobie, a jego serce zacisnęło się kiedy przypomniał sobie ostatni raz, kiedy się uśmiechała. Tym prawdziwym uśmiechem, tym szerokim, który sprawiał, że jej oczy błyszczały, wyrażały jej uczucia, kiedy język nie potrafił. Tym, który sprawiał, że chciał pisać dla niej wiersze chociaż wiedział, że i tak by ich nienawidziła.

Jego oczy są zielone jak świeże ogórki… Nadal pamiętał głos tego karła, recytującego wiersz napisany dla niego przez Ginny. Pamiętał zmieszanie jakie czuł i pamiętał jak Ginny się zaczerwieniła. Wspomnienie ukuło go w klatkę piersiowa kiedy przypomniał sobie resztę swojego drugiego roku. Kiedy ona wysłała mu ten wiersz z okazji Walentynek, a on uratował ją przed bazyliszkiem. Jak bardzo się zmienili od tego czasu…. Najpierw była przyjaźń, a potem… coś więcej. Tylko po to, by zakończyć się w taki sposób: ledwie byli w stanie na siebie spojrzeć, nie wspominając już o przeprowadzeniu rozmowy. Nie wiedział kiedy coś się popsuło.

Czy wtedy, kiedy umarł Fred? A może wtedy kiedy ona wróciła do Hogwartu kiedy on szukał Horkruksów? Może wtedy, kiedy zakończył wszystko pomiędzy nimi? A może naprawdę było tak, jak powiedziała, że to on zmienił się podczas wojny? Myślał, przez kilka godzin po bitwie, że wszystko będzie w porządku. Ale coś poszło bardzo źle i nie był pewien, co. Jedyne czego był pewien kiedy patrzył na Ginny, tak jak teraz, to to, że czuje to, co czuł kiedy patrzył na nią z Deanem: pogmatwaną mieszankę straty, bezużyteczności, potrzeby i zmieszania. Trzymał się tego uczucia desperacko, jak nadziei, jak znaku, że wszystko może jeszcze być tak jak wcześniej.

Kiedy patrzył, Ginny wypuściła z siebie powietrze i otworzyła oczy.

- Wiem, że tam jesteś, Harry.

Serce podskoczyło mu do gardła – więcej nadziei. Był zaskoczony, że wyczuła jego obecność. Podejrzewał, że wiedziała, że często na nią patrzył. Szokującą częścią było to, że postanowiła mu o tym powiedzieć. Że się do niego odezwała.

Ruszył zza drzewa, które prawie w ogóle go nie zakrywało, niepewny czego oczekiwać, i spojrzał w oczy Ginny.

Uśmiechnęła się smutno, tym nieprawdziwym uśmiechem.

- Wiesz, niektórzy powiedzieliby, że to chore.
- Niektórzy powiedzieliby, że romantyczne. – powiedział, a potem przygryzł dolną wargę.

Ale Ginny nie miała mu chyba tego za złe. Prawdę mówiąc, uśmiechnęła się szerzej, cieplej.

- Pozwolę tobie zadecydować, do której grupy ja należę.
- Mam nadzieję, że nie tej pierwszej. – powiedział ostrożnie Harry – Ale raczej nie tej drugiej.

Jej brązowe oczy były smutne, pomimo uśmiechu.

- Raczej nie. – zgodziła się – To chyba zależy od twoich intencji.

Jego serce zaczęło bić nierówno. Nie dlatego, że uważał, że ona z nim flirtuje, ale dlatego, że nie rozmawiali od czasu Świąt (a ta rozmowa oczywiście nie była miła), a w ostatnim zdaniu żądała odpowiedzi. To było zaproszenie do kontynuacji, a Harry nie potrzebował zbyt wiele zachęty.

- Chciałem cię zobaczyć.
- Widzisz mnie prawie każdego dnia. Mama ciągle zaprasza cię na obiad.
- Tak, ale… nie w ten sposób. Nie tak zamkniętą i ostrożną.

Tak ostrożną w jego obecności, nawet bardziej niż kiedy byli młodsi i go uwielbiała.

- Chciałem zobaczyć ciebie. Tylko ciebie. Nie… nie to, co zdarzyło się między nami.

Kiwnęła głową, jakby miało to sens.

- I to mnie widzisz, kiedy jestem sama?
- Tak.
- Więc co ja muszę zrobić, żeby zobaczyć ciebie? – zapytała zachrypniętym głosem.

Jego całe ciało drżało. Pytania. Odpowiedzi. Rozmowa. Podszedł do niej bliżej. Patrzyła na niego, ale nic nie powiedziała.

- To ja. – powiedział, rozciągając ramiona – Nie taki, jakiego znałaś mnie kiedyś. Teraz zdaję sobie z tego sprawę. Wiem, że miałaś rację, zmieniłem się. Ale… to nadal ja, Ginny.

Jej oczy błyszczały, ale nie wiedział czy to od łez, od słońca odbijającego się w nich, czy może od czegoś kompletnie innego.

- Wiem. – powiedziała – Wiem o tym. Jesteś sobą, tak jak ja, ale… już do siebie nie pasujemy.

To zabolało. Zabolało bardziej niż Harry sobie kiedykolwiek wyobrażał, ale nie pokazał tego po sobie. Ona mówiła do niego, próbowała coś zmienić, a on nie miał zamiaru przepuścić takiej okazji.

- Myślę… myślę, że tak do końca się nie zmieniliśmy. Nadal jesteśmy tymi samymi ludźmi, ale… część nas zniknęła. Więc już nie pasujemy do siebie tak jak kiedy. Jesteśmy… postrzępieni.
- Postrzępieni. – powtórzyła Ginny. Samotna łza spłynęła po jej policzku. Nienawidził widzieć jej płaczącej – Kiedyś Luna powiedziała coś podobnego. Zagubione fragmenty… są rzeczy które zostawiliśmy w tyle, prawda? Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. – jej głos zamienił się w szorstki szept – Fred nigdy nie wróci.
- Nie. – powiedział – Nie wróci. Żadne z nich.
- Więc już zawsze będzie czegoś brakować?

Chciał, tak bardzo, powiedzieć jej, że nie, oczywiście, że nie.

- Tak. Tak sądzę. Ale… nauczysz się z tym żyć, wiesz? Kiedy Syriusz umarł… wiem, że to nie to samo. – powiedział szybko – Nie chciałem…

Roześmiała się dziwnie.

- Nie przesadzaj. Syriusz był twoją jedyną rodziną.

Był zaskoczony.

- Tak… to prawda.
- Jak… jak przez to przebrnąłeś? – zapytała miękko – Jakim cudem znów byłeś szczęśliwy?

Spojrzał na nią uważnie.
- Ty pomogłaś. – powiedział szczerze – Bardzo. Ty, Ron i Hermiona.
- Już nie mogę ci pomóc. – powiedziała – Teraz jestem dla ciebie bezużyteczna. Ja nie… Ja po prostu nie mogę.

Nie wiedział gdzie znalazł odwagę – odwagę gryfona – ale to zrobił. Przeszedł kilka kroków, które ich dzieliło i usiadł naprzeciwko niej. Wziął jej dłonie w swoje, patrząc jej prosto w oczy, które były czerwone od płaczu.

- Nie jesteś bezużyteczna. – powiedział – Na pewno nie dla mnie.
- Więc czym dla ciebie jestem?

Na ułamek sekundy przestał oddychać. Słowa zawisły między nimi, ciężkie, pełne desperacji, zamotane. Czym dla ciebie jestem? Pytanie dzwoniło mu w uszach. Czym dla ciebie jestem?

- Nie wiem. – powiedział wreszcie – Ostatnio niczego nie wiem.

Ginny szybko kiwnęła głową. Nie zabrała swoich rąk. Przez chwilę siedziała w ciszy, szybko mrugając by pozbyć się łez, a potem jej spojrzenie zawisło nad czymś w oddali, nad jego ramieniem. Odwrócił głowę by zobaczyć na co patrzyła. Słońce się chowało i pokrywało niebo odcieniami różu i pomarańczy.

- Lubię zachody słońca. – mruknęła Ginny – Razem z Luną, tego roku w Hogwarcie często je oglądałyśmy.

Nie musiał pytać, co ma na myśli.

- To było coś… stałego. – kontynuowała Ginny zabierając ręce i oplatając się nimi kiedy wiatr zawiał mocniej.

Próbował nie przejmować się utratą jej dotyku.

- Głupia, piękna stała w świecie, gdzie wszystko było popaprane i nieprzewidywalne. Wydaje mi się, że to pomogło. Nadal pomaga.
- Co się stało? – zapytał – Tego roku. Nigdy mi nie powiedziałaś… tak naprawdę nigdy o tym nie rozmawialiśmy.
- O moim roku czy twoim?
- Twoim. – uśmiechnął się smutno – Wydaje mi się, że wiesz już chyba wszystko o moim. Ron i Hermiona pewnie ci powiedzieli większość.
- Trochę. – poprawiła go – Nie powiedzieli mi wszystkiego. Na przykład nie wytłumaczyli tego, kiedy myśleliśmy, że nie żyjesz…
- Przepraszam.
- Możesz sobie wyobrazić jak się czułam? – powiedziała ostrym głosem, a potem dodała – Przepraszam. Nie powinnam była…
- Nie, nie. – powiedział szybko - W porządku. Opowiem ci… kiedyś.

Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale słowa ugrzęzły mu w gardle. Możesz mnie zapytać, Ginny. Możesz pytać mnie o wszystko. Po prostu ze mną rozmawiaj. Chciał by to wiedziała.

- Odwróć się. – powiedziała Ginny, odwracając wzrok od jego intensywnego spojrzenia.

Zrobił to. Odwrócił się i przesunął tak, że teraz siedział obok niej, spoglądając na zachód słońca za Norą.

- Kiedyś myślałam – powiedziała bardzo cicho Ginny, patrząc do przodu – że świat się zmienił. Że ty się zmieniłeś. Że Hogwart się zmienił. Że wszystko wokół mnie się zmieniło. Ale teraz myślę… myślę, że to ja się zmieniłam. Może po prostu widzę wszystko nową parą oczu. I te rzeczy są zniekształcone w porównaniu do tego, co kiedyś widziałam, dlatego myślę, że się zmieniły. Więc lubię oglądać zachody słońca… bo one nadal są takie same. Harry, czy myślisz, że to kiedykolwiek będzie łatwiejsze?
- Nie. – powiedział – Nie sądzę.

Kiwnęła głową. Słońce prawie już zniknęło.

- Ostatni rok był inny. – powiedziała wreszcie – W Hogwarcie było strasznie. Chyba słyszałeś o najważniejszych rzeczach od Nevilla.

Podciągnęła rękaw swojej białej bluzki, ukazując około pięciu przecinających się blizn wzdłuż jej przedramienia. Harry nie widział ich wcześniej. Nosiła długie rękawy. Teraz wiedział dlaczego.

- Tutaj też miałam kilka. – powiedziała, dotykając policzka jedną ręką – Tak jak Neville. Ale te można było wyleczyć. Oszczędzali te gorsze zaklęcia na miejsca, które można było ukryć, jak ramiona. Tą dostałam… - wskazała na źle wyglądającą, potarganą bliznę na ręce – po tym jak po raz pierwszy napisaliśmy ‘Rekrutacja Trwa’ zaraz obok Wielkiej Sali. Ale nie łapano mnie zbyt często, wiesz. Czasami Snape przejmował nasze kary i wtedy nic nam nie robił. Wtedy tego nie rozumiałam, ale teraz chyba wiem. Hermiona mi o nim opowiedziała.

Kiwnął głową.

- Te gorsze kary nie pochodziły jednak od Carrow’ów. Ale od Pionków.
- Kogo?
- Pionków. Śmierciożerców w szkoleniu. Nie prawdziwi Śmierciożercy, ale czysto krwiści Ślizgoni pod pełną kontrolą Carrow’ów.
- Masz na myśli… - fala odrzucenia uderzyła w Harry’ego – Chcesz powiedzieć, że uczniowie was krzywdzili?
- Oczywiście. Neville ci nie powiedział? To była część przedmiotu – Czarnej Magii. Ale to nie bolało tak bardzo. – powiedziała Ginny, drapiąc jedną z blizn – To byłą sama idea tego… to było straszne. Carrow’owie wiedzieli o tym.
- Oni wrócili? – zapytał Harry – Któreś z nich wróciło do Hogwartu w tym roku?

Ginny kiwnęła głową.

- Tak. Kilkoro z nich. W tym roku było tylko kilku ślizgonów, ale…
- Jakim cudem o tym nie wspomniano na żadnych procesie? – chciał wiedzieć Harry.
- Bo nikt by nie zeznawał. Rozwiązaliśmy to między sobą. Naville i ja… całe GD się z nami zgodziło. Oni też musieli się bać.
- Jak to?

Ginny rzuciła mu zniesmaczone spojrzenie.

- A ty nie zrobiłeś podczas tego roku czegoś, co wolałbyś zapomnieć? Czegoś, czego się wstydzisz?
- Cóż, tak, ale…
- To była wojna, Harry.

Niebo pociemniało kiedy słońce nareszcie zniknęło za horyzontem. Blask opuścił oczy i włosy Ginny, ale jej blada skóra zdawała się świecić w półmroku.

- Ci ludzie… oni równie dobrze mogli być nami, wiesz? Byli w naszym wieku. Carrow’owie ich przerażali. Nas wszystkich. Nie zasłużyli na Azkaban z tego powodu.
- Ale…
- Jeden z nich – powiedziała Ginny – nawet odprowadził mnie do Wieży Gryffindoru po wszystkim. Mogłam pójść sama, ale chciał być pewien, że dotrę na miejsce, i że będzie tam ktoś, kto się mną zajmie. On nigdy tak naprawdę nie przeprosił, ale wiedziałam, że mu przykro. Większość z nich nie chciała tego robić. Tak samo jak my nie chcieliśmy by to robili, Harry. Oni nie mieli wyboru. Neville się mną zajął kiedy dotarliśmy do Wieży i on… on podziękował temu chłopakowi. Wszyscy się tak czuliśmy, serio. To byliśmy My, uczniowie, przeciwko Nim, Carrow’om. Może Ślizgoni nie byli po prostu tak bardzo otwarci mówiąc to, jak my. Myśleli, że Voldemort zwycięży. Ale tak naprawdę nie chcieli by tak się stało.
- Ale… - powiedział Harry – Tak jak mówiłaś, wy też się baliście, a ty nie…
- Jestem zdrajczynią krwi, Harry. – przerwała mu – Carrow’owie wiedzieli kim jest moja rodzina. I nie zajęło im dużo czasu dowiedzenie się, że byłam z tobą blisko. Nie mogłam tego uniknąć, nawet jeśli bym próbowała. Z Nevillem było podobnie, z powodu tego, co Bellatrix zrobiła jego rodzicom. Dlatego zdecydowaliśmy się kontynuować GD. – mrugnęła, dwukrotnie – Byliśmy zdziwieni tym, jak wiele ludzi zatrzymało swoje monety. Dużo dla nich znaczyłeś, Harry.
- Ja nie…
- GD było naszą jedyną szansą na przetrwanie. – powiedziała Ginny – Ale Ślizgoni… oni musieli znaleźć inny sposób i jeśli tylko tak mogli ocalić własne życia, kim ja jestem, żeby to komentować?
- Ale ty nigdy nikogo nie skrzywdziłaś. To, co oni wam zrobili było… złe.
- Skrzywdzili nas. – zgodziła się Ginny – Ale my też krzywdziliśmy ludzi. Wszystko co robiliśmy – żarty, dywersje, wszystko – miało swoje skutki. Próbowaliśmy nie dać się złapać Carrow’om i jeśli nam się udało, odbijali to sobie na kimś innym, i to on był karany. Za każdym razem, kiedy robiliśmy coś, co naprawdę ich wkurzyło, kończyło się to źle dla jednego z uczniów. Czasami był to Ślizgon, za bycie zbyt wolnym i pozwolenie nam na ucieczkę. Myślę, że po jakimś czasie, Neville celowo dał się łapać żeby nikt nie musiał przyjmować ciosów za niego. Widziałeś jego twarz przed Bitwą. Ale ja tak nie robiłam. Ja uciekałam. Za każdym razem. – odwróciła się by być twarzą w twarz z Harrym – Nie widzisz tego? My też ich krzywdziliśmy. To byłoby głupie… To byłoby wręcz niewłaściwe, by mieć im coś za złe. Nie winię żadnego z nich. A teraz, kiedy wygraliśmy, nadal mi ich żal, bo muszą sobie poradzić z tym, co zrobili. Więc nie, nie zeznawaliśmy i tego nie zrobimy. A co do tych kilku, którzy wrócili do Hogwartu… Rozmawiałam z jednym z nich. Był w bardzo złym stanie… To było okropne.
- Co powiedziałaś?
- Powiedziałam mu, że mi przykro.
- Jak to przyjął?

Ginny uśmiechnęła się, nadal nie jej prawdziwym uśmiechem, ale czuł, że ten jest już blisko.

- Powiedział mi, że jestem idiotką.
- Jak miło z jego strony.
- A potem mi podziękował. Myślę, że był zaskoczony, to wszystko. Ale był bardzo uprzejmy. Rozmawialiśmy przez jakieś pięć minut. Nie pamiętam o czym dokładnie… o głupotach. Dzięki temu zdałam sobie sprawę, że ci ludzie, wiesz, są normalni. Jak ja, jak ty. Po prostu… normalni ludzie z rodzinami i problemami, i rzeczami, które lubią i nienawidzą. Myślę, że Hermiona miała rację i ta cała rywalizacja pomiędzy domami nie ma sensu. Może, jeśli bylibyśmy w tym samym domu, ja i ten chłopak bylibyśmy przyjaciółmi. Ale teraz już się tego nie dowiemy, ponieważ gadająca czapka tak zadecydowała. Nawet Quidditch… jest przereklamowany i napędza tą niechęć i rywalizację.
- Quidditch jest przereklamowany? Dobra. Myliłem się. Zmieniłaś się.
- Byłam kapitanem w tym roku. – powiedziała, kręcąc głową – To było wspaniałe. Nadal kocham grać. Mam nadzieję, że w przyszłym roku też będę kapitanem. Ale niektórzy ludzie za bardzo się tym przejmują. – uśmiechnęła się delikatnie – Ślizgoni wygrali Puchar.
- Nie waż się mówić tego Ronowi. Twoja rodzina cie wydziedziczy.
- Byłam zawiedziona. – przyznała – Ale Malfoy tak się cieszył…
- Malfoy? – powtórzył Harry.
- Był kapitanem ślizgonów w tym roku. I on… - nagle przerwała.
- I?
- I nic. – powiedziała – Mam na myśli to, że oni też są ludźmi, jak my.
- Nawet Malfoy?
- Nie pytasz mnie chyba poważnie? Widziałeś w jakim stanie był na procesie. Hermiona mi o tym opowiedziała. Nadal masz obsesję na jego punkcie?

Harry się zastanowił.

- Może. A może chcę wierzyć, że tak jest, żebym mógł udawać, że świat się tak bardzo nie zmienił.
- Wyglądał lepiej. – powiedziała Ginny – Głównie widywałam go kiedy grał i wtedy wyglądał… w porządku. Myślę, że będzie w porządku.
- Lepiej żeby tak było. – rzucił Harry – Nie na próżno ratowałem jego tyłek od Azkabanu.

Zaśmiała się.

- Powinniśmy częściej to robić.
- Co? Oglądać zachód słońca?
- To też. Miałam jednak na myśli rozmowę.

Odwzajemnił uśmiech.

- Tak… tak, powinniśmy. Tak jak kiedyś.
- To były dobre czasy. – powiedziała, i po raz pierwszy, wydawało my się, że dostrzegł ślad tego prawdziwego uśmiechu w jej oczach – Co się z nami stało, Harry?
- Nie wiem. – powiedział. Zamilkł, a po chwili znów się odezwał – Co jeśli… chodzi mi o to, czy myślisz, że jeśli byśmy spróbowali, moglibyśmy do tego wrócić?

Jej uśmiech zniknął, a on szybko zaczął wyjaśniać.

- Nie miałem na myśli tego. Nie… - powiedział, czując ciepło wkradające się na policzki – Rozumiem to, co powiedziałaś wcześniej, nie martw się. Mówiłem o… wiem, że myślisz, że to się nie uda, ale moglibyśmy spróbować… spróbować i być przyjaciółmi? Bo…
- Harry. – powiedziała. W tych dwóch sylabach, jego imieniu, dało się znaleźć irytację, wesołość i zamiłowanie, które ciepło otuliły jego serce – W porządku. Rozumiem. Tak.
- Więc… jesteśmy przyjaciółmi?

Ginny wyciągnęła rękę i przykryła jego dłoń. Kiedyś, jej dotyk sprawiał, że drżał.

 - Jesteśmy przyjaciółmi. – potwierdziła z prawdziwym, szerokim, wartym pisania wierszy uśmiechem. A potem dodała, by ją dobrze zrozumiał – Na razie.


Nie było to idealne, ale był to początek.

***

Nie mogę uwierzyć, że to już ostatni rozdział...
Chciałabym podziękować każdemu, kto kiedykolwiek skomentował, bo to Wasze komentarze motywowały mnie do dlaszego tłumaczenia, kiedy myślałam, że już nie dam rady. Wyjątkowo bardzo dziękuję tym komentującym, którzy są regularnymi gośćmi: Swish, La Tua Cantante, Cama Camille, Lili Blue, Florence. Chciałabym podziękować każdemu, kto kiedykolwiek obserował tego bloga, jak i tym, którzy nadal to robią. Od początku dawaliście mi nadzieję, że coś może z tego wyjść. Chciałabym podziękować każdemu, kto kiedykolwiek odwiedził tego bloga. Nie mogę się nadziwić kiedy, codziennie wchodząc tu, widzę jak rośnie ten licznik. W momencie kiedy to piszę, jest 29976 wejść, a dla mnie to wielki sukces. Dziękuję!
Nie może sie obejść bez podziękowań dla Fulgance - autorki opowiadania. Wiem, że ona nie jest w stanie tego przeczytać, ale jednak czuję, że takie podziękowanie powinnam tu zamieścić. Warto również nadmienić, że maila z podziękowaniem dostaje ona średnio co miesiąc :D Dziękuję najbardziej za to, że pozwoliła mi przetłumaczyć tą wręcz epicką historię. Dziękuję, że w ogóle podjęła się jej napisania. I dziękuję za te długie rozmowy o fabule, przyszłości opowiadania, życiu i kompletnych głupotach.
W odpowiedzi na już dosyć częste pytania na temat przyszłości bloga... Nie martwcie się! Nigdzie się nie wybieram. Zamierzam zrobić sobie krótką przerwę, ale w tym czasie mam zamiar czytać, czytać, czytać i szukać nowych opowiadań dla was. Nadal próbuję znaleźć TO jedno, które czytałam bardzo dawno temu i kompletnie się w nim zakochałam, ale pamiętam tylko zarys fabuły... :( Chcę zmienić szablon, bo uważam, że z zakończeniem tak długiego etapu, jakim było 'The Cost of Victory', zmiana jest potrzebna. Mam nadzieję, że się uda, więc trzymajcie kciuki! Jeśli dotarłaś/dotarłeś aż tak daleko w moich lamentch, proszę, zamieść w komentarzu słowo 'kawa'. Nie wiem dlaczego akurat kawa... Chyba dlatego, że moja dziwnie szybko zniknęła :)

Jeszcze raz dziękuję wszystkim i życzę udanych wakacji i wspaniałej pogody.
Do zobaczenia niedługo!

xoxo
Lexie Song

EDIT
Zapraszam na pierwszą miniaturkę na Damned Hearts.

21 komentarzy:

  1. Że to już niby koniec?
    Jejku, nadal pamiętam jak znalazłam tego bloga i zaczęłam go czytać.
    Dziękuję Ci za świetne tłuamczenie ! :)
    Oczywiście, czekam na nowe opowiadanie i miniaturki. A co do opowiadania... takie wzruszające i wspaniałe... nie mam słów. Do mojeog mózgu nie dociera, że to już koniec. A chciałoby się więcej i więcej...
    Jeszcze raz dziękuję Ci i pozdrawiam,
    heavy x

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej.:)
    Epilog.. Piękny. Podkreślający trudną drogę jaką przeszli bohaterowie, nie tylko Harry i Ginny. Dla mnie na przykładzie tej dwójki ukazano reakcje młodych ludzi, których dotknęła wojna. Którzy zostali przez nią pokrzywdzeni.. Zapłacili za to wysoką cenę. Ale w końcu, tak mówi sam tytuł, czyż nie? :)
    Przede wszystkim jestem Ci ogromnie, przeogromnie wdzięczna, za to, że wzięłaś to opowiadanie, przetłumaczyłaś je na język polski, by ktoś tak leniwy jak ja mógł się z nim zapoznać. Jestem Ci niewyobrażalnie wdzięczna za to, bo to opowiadanie jest całkowicie odmienne od tych, które zazwyczaj czytam. Dlatego jestem szczęśliwa, że tu trafiłam i mogłam zapoznać się z całą historią.
    Jeszcze raz dziękuję za tłumaczenie, Lexie. Odwaliłaś kawał dobrej roboty ! :)
    W tym momencie jest mi żal, że nie mogę napisać " czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział", ale.. Życzę Ci odpoczynku, który sprawi, że chęci i wena do pisania i tłumaczenia będą przeogromne, a ja jeszcze kiedyś będę mogła czytać jakieś Twoje tłumaczenie.:)
    Pozdrawiam serdecznie,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    I jeszcze raz. DZIĘKUJĘ !!!! :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam takie długie i piękne komentarze. Również dziękuję za wszystko! :)

      xoxo
      Lexie

      Usuń
  3. Nie mogę uwierzyć, że mamy już epilog tego cudownego opowiadania. Myślę, że chociaż to nie Ty stworzyłaś je w oryginale, to możemy mu również przypiąć Twoją plakietkę, bo serce i ciężka praca, którą w to włożyłaś są nieocenione. Nie spotkałaś się jeszcze z moim komentarzem, ale to dlatego, że znalazłam Twojego bloga zaledwie parę dni temu i przeczytałam całość w dość krótkim czasie. Ale teraz mamy epilog, jestem ja i mój komentarz, który nie wyrazi tego, jak wdzięczna jestem za to, że poświęciłaś swój czas na przetłumaczenie tej urzekającej historii. Dziękuję Ci za cały wkład w to opowiadanie.
    Ciepło pozdrawiam,
    Theeverly

    PS. Kawa. :)

    http://dramione-all-i-wanted-was-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za te przemiłe słowa! I za kawę :)

      xoxo
      Lexie

      Usuń
  4. już koniec? :(
    nie mogę, aż w to uwierzyć :(
    TO BYŁO CUDOWNE!

    nie wiem co pisac, nie jestem dobra w takich mowach :(

    tak więc, pozdrawiam i czekam na kolejne opowiadanie :)

    Lacarnum Inflamare

    I kawa oczywiście :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak uważasz :) Dziękuję za wszystkie Twoje komentarze i miłe słowa. No i za kawę, oczywiście.

      xoxo
      Lexie

      Usuń
  5. Kawa xD
    Jeju, to naprawdę koniec? Tak szybko? :c
    Wydaje mi się jakbym wczoraj znalazła to opowiadanie. Było cudowne i cieszę się, że je przetłumaczyłaś.
    To opowiadanie jest jednym z niewielu, które są tak dokładnym odwzorowaniem psychiki człowieka po przejściach. Od początku podobały mi się wszystkie opisy emocji, zagubienia i bólu po wojnie, którą przeżyli bohaterowie. Mam nadzieję, że przetłumaczysz dla nas jeszcze jakąś historię. A moze stworzysz własną, autorską?
    Myślę, że zmiana szablonu to doskonały pomysł. Kończąc to opowiadanie kończysz także pewien etap a nowy szablon podkreśliłby to :)
    Pozdrawiam i dziękuję za tłumaczenie tego opowiadania jak i proszę o kolejne :)
    ~Vichi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za kawę :)
      Cieszę się, ze podobało ci sie opowiadanie. Dziękuję za wszystkie miłe słowa.

      xoxo
      Lexie

      Usuń
  6. Szkoda że koniec, bo opowiadanie było fantastyczne. Myślę że jeszcze nie raz je przeczytam. Epilog jest wzruszający, i daje do myślenia. Czekam na kolejne dzieła Twojego autorstwa :)

    Dziękuję, i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. witam :)
    Przede wszystkim dziękuję!
    Tak, to jest najważniejsze. Dziękuje za dedykację, poświęcony czas, za to tłumaczenie.
    To opowiadanie jest cudowne i nie mogę uwierzyć, ze to już koniec.
    Większość opowiadań jest o miłości, a to... ono jest inne... jest o życiu. Słodko-gorzkim.
    Prawdziwym.
    Daje do myślenia.

    Więc, dziękuje Ci za to, ze dzięki Tobie mogłam je przeczytać, bo z angielskiego najlepsza nie jestem :/

    Rozumiem... teraz przerwa. W końcu każdy potrzebuję wakacji. Ale czekam. Cierpliwie i wytrwale na kolejne opowiadanie. Może lepsze, może nie. Czekam.

    Miłych wakacji.
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za premiłe słowa! I również za każdy wcześniejszy komentarz.
      Również życzę miłych wakacji.

      xoxo
      Lexie

      Usuń
  8. Że what?? Jak to tak krótko! Moim zdaniem powinna ta autorka walnąć jeszcze tak z 20 rozdziałów, albo chociaż coś o D. :( Sorki, że mnie nie było w tak uroczystaj chwili, ale po roku charówki w zakładzie dla młodocianych recydywistów należą się wakacje xD Lece czytać więcej! KAWA!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłęgo odpoczynku! :D
      Co do opowiadania, autorka planuje drugą część. Mam nadzieję, że niedługo zacznie ją publikować, bo ją też chcę przeczytać i przetłumaczyć :) Dzięki za kawę.

      xoxo
      Lex

      Usuń
  9. Niby dramione ale coś mało go..
    Pozatym tak to fajnie piszesz oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kawa, koniec, kawa, koniec. Znowu ryczę. Jestem idiotką i nie wiem co napisać ;(

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochałam Cię za to opowiadanie za emocje które tu pokazywałaś.... Ale teraz Cię nienawidzę nienawudzr Cie za to jak to zakonczylas Ona nie powinna być z Ronem wszystko stracilo sens...

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięki, że to przetlumaczylas, ta historia jest cudowna <3 a tak podanym, nie przepadam za kawą xd

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzięki, że to przetlumaczylas, ta historia jest cudowna <3 a tak podanym, nie przepadam za kawą xd

    OdpowiedzUsuń

Calliste Bajkowe szablony